Krótki wyjazd do rodzinki uznaję za udany.
Na początek - zachód słońca.
A teraz kuc Wuja - Basia :) Polubiłyśmy się :) Sama do mnie podchodzi i daje się głaskać.
A to jeden z trzech szczeniaczków :) Mówię na Niego Piszczałka, bo będąc takim maluchem domaga się drapania i głaskania. A o uwagę dopomina się szczekaniem, o ile można to tak nazwać.
A ze względu na wszelkie oznaki wiosny - drzewka owocowe kwitną! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz